Sweterki, sweterki, sweterki...
Wprawdzie mamy jeszcze lato i wcale nie myślimy o ubieraniu ciepłych sweterków, ale te sweterki zrobiłam jesienią i zimą ubiegłego roku ;) Jak obiecałam, tak czynię ;) i nadrabiam zaległości...
Sweterki są cudne - i wcale mi nie chodzi o wychwalanie swoich umiejętności. Cudne bo wygodne, ciepłe i przytulne za sprawą akrylowej włóczki (nie używam dla dzieci czystej wełny, bo często uczula, a poza tym "gryzie"). Mają boski kaptur, który jak trzeba może służyć również za komino-kaptur.
Inspiracją dla mnie była strona http://www.garnstudio.com/lang/pl/pattern.php?id=5404&lang=pl
Sweterek oczywiście każdorazowo był przeze mnie modyfikowany. W wersji chłopięcej sięga mniej więcej do połowy pupy, a wersja dziewczęca jest wydłużona i delikatnie poszerzana od pasa w dół co daje miły dla oka efekt. Fajne w tych sweterkach jest to, że rosną one razem z dzieckiem i mogą służyć nie tylko przez jeden sezon, jak większość ubranek dla takich maluszków.
Ten błękitny był jako pierwszy wydziergany dla mojego synka Jasia
Kolejne dwa, czyli granatowy i czerwony trafiły do cudnych, młodszych koleżanek Jasia...
pozdrawiamy Oleńkę i Marcelinkę
A kolejny robiony był dla pewnej trzylatki, ale los sprawił, że do niej nie trafił i szuka małej osóbki, którą mógły przytulać i ogrzewać w jesienne i zimowe dni :)
Przyznajcie, że sweterki są urocze :) A modelem oczywiście jest kto? Tak, właśnie... mój mały Skarb :) Pan Jan był podczas "mini sesji" tak rozbawiony, że trudno było go uchwycić nieruszającego się. ;)