Święta, święta i po świętach...
W tym roku były u nas "na spokojnie", bez maratonu kawkowo-obiadowego, bez szumu i biegania żeby ze wszystkim zdążyć... odpocząć też kiedyś trzeba :)
Oczywiście jedzenia będzie chyba jeszcze na tydzień, a to co zostało już pochłonięte z pewnością ma swoje odzwierciedlenie na wadze, ale co tam...
Najważniejsze żeby w końcu śnieg stwierdził, że mu już u nas nudno i sobie poszedł i żeby pojawiła się zielona trawka i cudnie grzejące słoneczko :)
A póki co, to za oknem wiosny nie widać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane... Zachęcam :)